Promocyjne wejściówki do aquaparku Tatralandia
Promocyjne wejściówki do aquaparku Tatralandia
Relaks w basenach termalnych
Relaks w basenach termalnych
Wypoczynek w gorących źródłach
Wypoczynek w gorących źródłach
Udany wypoczynek i dobra zabawa gwarantowana!
Udany wypoczynek i dobra zabawa gwarantowana!

Ona temu winna - Dzień Słowacki w Krakowie

Piąta edycja Dnia Słowackiego w Krakowie przebiegała pod znakiem promocji regionu Koszyce oraz… turystyki opartej w dużej mierze na odkrywaniu smaków słowackiego wina. Koncerty, występy słowackich zespołów ludowych, wreszcie prezentacje i konkursy z nagrodami. Wszystko to za sprawą Słowacji, o której mówić śmiało można - mały wielki kraj winem płynący.
O Dniu Słowackim opowiada Jan Bosnovic dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej i zarazem naczelny reżyser wydarzenia.

Ula: Historia Dnia Słowackiego w Polsce to kawałek historii relacji tych dwóch państw i kawałek historii już teraz polskiej sceny kulturalnej. Ale to również Twoja historia. Skąd wziął się pomysł na organizowanie Dnia Słowackiego?

Jan:
Każdego roku, w sierpniu na krakowskim Rynku Głównym jest organizowany Festiwal Sztuki Ludowej i Rzemiosła. Podczas festiwalu szeroko promują się miasta i regiony Polski. Pięć lat temu prezes Cepelii Krakowskiej wysunął pomysł, aby na imprezie promowała się również Słowacja. Pomysł, być może zaskakuje, nie powinien jednak nikogo dziwić z uwagi na fakt, iż prezes ma słowackie korzenie (uśmiech).  Jak widzisz, nie jestem pomysłodawcą wydarzenia.Organizacja Dnia Słowackiego, bo tak nazwaliśmy imprezę, została powierzona  firmie  Sacr – Słowackiej Agencji Ruchu Turystycznego, której przewodniczę, a ja sam jestem projektantem kolejnych edycji. Mogę więc śmiało się z Tobą zgodzić – to również moja historia…

Ula:
  Rozumiem, że zaczęliście w Krakowie. Ale kolejne edycje…  Nie można by tego zrobić gdzieś w środku Polski… w Warszawie na przykład?

Jan:
  Ale dlaczego w Warszawie? :)

Ula: Mówią, że tam zawsze łatwiej pozyskać sponsorów, ściągnąć media… W Warszawie ma siedzibę Instytut Słowacki, Wasza firma…

Jan:
Z jednej strony tak, ale z drugiej,  pomysł organizacji Dnia Słowackiego na rynku w Krakowie bardzo mi się podoba. Nie tylko dlatego, że personalnie bardzo lubię to miejsce, uważam że jest magiczne i właściwie to troszkę zazdroszczę Polsce Krakowa. To miasto jest marką samą w sobie, nie trzeba tu skomplikowanych zabiegów promocyjnych, turyści z całego świata i tak je odwiedzają.  Można powiedzieć, że dobra pogoda jest gwarancją tego, że odwiedzą nas dzisiaj nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale też turyści z całego świata. Dzięki lokalizacji mamy więc gwarancję frekwencji i tego, że uda nam się dotrzeć do jak największej ilości osób. Rynek krakowski jest bardzo atrakcyjny również ze względu na fakt, że tu stykają się dwa podstawowe obszary działalności firmy Sacr – kultura i turystyka.
Kolejnym powodem,  dla którego kolejne edycje organizujemy właśnie w Krakowie jest to, że znajduje się tutaj siedziba Konsulatu Generalnego Republiki Słowackiej. Konsulat ma status współorganizatora i za każdym razem bardzo wspiera wydarzenie.  Ponadto Koszyce, które pretendują do europejskiej stolicy kultury uznają właśnie Kraków za swojego głównego partnera. Chcemy w przyszłości organizować tu wiele świetnych, wspólnych imprez.
Poza tym… siedziba naszej firmy mieści się co prawda w Warszawie, ale na Krakowskim Przedmieściu. (śmiech).

Kulisy przygotowań do wystepow Jan Bosnovic udzielil wielu wywiadów, nie tylko dla AquaSki!

Ula: Powiedziałeś, że samo miejsce przyciąga... Potrafisz oszacować, ile ludzi zupełnie świadomie przychodzi na tego typu imprezę A ile osób jest tu z czystego przypadku bo na przykład wybrało się na wycieczkę do Krakowa czy też ze znajomymi na Rynek?

Jan: Z tym jest problem. Od pięciu lat uczymy ludzi, że zawsze w ostatni weekend sierpnia, na Rynku Głównym w Krakowie organizowany jest Dzień Słowacki. Do promocji wydarzenia wykorzystujemy media – tutaj nieoceniona jest pomoc Konsulatu. Staramy się, aby program był niepowtarzalny i zachęcający…  Jest więc część osób, która świadomie wybiera się wtedy na Rynek.
Niemniej jednak, trudno mi precyzyjnie oszacować, ile ludzi przyszło tu przypadkiem i postanowiło zostać. W gruncie rzeczy, nie ma to dla nas znaczenia. Jeśli ktoś trafił na Rynek i pomyślał że jest szczęściarzem bo natknął się na fajną imprezę, uda nam się do niego dotrzeć, pokazać mu Słowację, to jest nasz sukces.
W zeszłym roku na przykład spotkałem tu Słowaków, którzy zwiedzając Kraków usłyszeli dochodzące ze sceny słowa piosenek w swoim ojczystym języku. Z wielkim zdumieniem komplementowali naszą inicjatywę.  

Ula:
Oni pewnie poczuli się jak w domu, poza tym że na pewno było im miło, zrozumieli na przykład przekaz piosenek.  Jak to jest w przypadku Polaków?

Jan:
Chcemy przede wszystkim pokazać polakom, że my – Słowacy jesteśmy bardzo blisko, zarówno w sensie dosłownym, jak i w przenośni. Jadąc za granicę nie muszą się obawiać na przykład problemów z językiem. Zauważyłem, że Polakom zdarza się nawet podśpiewywać słowackie piosenki, sami przyznają że rozumieją co drugie padające ze sceny słowo. Myślę, że są to najbliższe sobie dwa narody na europejskiej mapie.
Z drugiej strony pragniemy zaprezentować swoją odmienność, fakt posiadania bogatej kultury, unikalnych miejsc. Chcemy zwrócić uwagę na fakt, że u na ciężko się nudzić, pokazać fajne miejsca.

Asia :)

Ula:  Stąd pomysł zaproszenia na krakowski Rynek słowackich regionów turystycznych… ?

Jan:
Dokładnie! Wokół sceny ustawione są stoiska. Za każdym z nich siedzą przedstawiciele poszczególnych słowackich regionów turystycznych, ośrodków rekreacyjnych czy narciarskich. Czasami swoje stoiska mają też polscy przedstawiciele słowackich hoteli i ośrodków, jak na przykład BT Krakus – AquaSki Travel dzisiaj :) Uczestnicy Dnia Słowackiego mogą nie tylko zapoznać się z naszym folklorem poprzez słuchanie koncertów i oglądanie występów, ale również poznać ofertę turystyczną i zobaczyć, jak kształtują się ceny na zbliżający się sezon. Co bardzo ważne - stoiska umożliwiają uczestnikom czynny udział w Dniu Słowackim, mogą porozmawiać zarówno bezpośrednio z przedstawicielami regionów i biur turystycznych, jak i wymienić sugestie, dawać wskazówki.   

Ula:
  Jak wygląda organizacja Dnia Słowackiego, ile osób nad tym pracuje, jak długo?

Jan:
Nad całą strukturą i scenariuszem pracuję sam. Sam wymyślam program, scenariusz, sam dobieram ludzi do pracy.

Ula:
Czym się kierujesz?

Jan
: Mam dwie zasady. Po pierwsze, nie chcę aby kolejne edycje były powtarzalne, zawsze staram się aby program był urozmaicony, chcę zaskakiwać zebranych na Rynku Gości. Po drugie, moim celem jest pokazanie Słowacji takiej, jaką jest – państwo nowoczesne, szybko rozwijające się ale i kultywujące własne tradycje. W związku z tym rok rocznie zapraszam na Dzień Słowacki popularne w naszym kraju, nowe zespoły muzyczne. W tym roku krakowska scena po raz pierwszy usłyszy i zobaczy słowackie tango, projekt zupełnie odmienny od tego, co znamy i kojarzymy ze Słowacją. Z drugiej strony, muzycy wykonujący  rzeczoną muzykę nie stronią od nawiązywania do słowackiego folkloru.

Ula w przerwach od robienia wywiadów... pozowała z niedźwiedziem! Podczas gdy Asia rozmawiała z przedstawicielami Słowackich regionów...

Ula: Wczoraj przeglądałam program, dzisiaj czekam na słowackie tango i przyznam szczerze, że trochę sobie tego nie wyobrażam…

Jan:
Musisz posłuchać! W zeszłym roku zaprosiliśmy zespół, który na słowackich instrumentach ludowych grał światowe hity. Pewnie też ciężko sobie to wyobrazić. Trzeba po prostu przyjść i zobaczyć …

Ula:
Nawiązałeś do poprzedniej edycji. A jaka będzie następna?

Jan:
  Pomysłów nam nie brakuje, a jedyną barierą jest budżet. Biorąc pod uwagę fakt, że Dzień Słowacki jest imprezą bezpłatną, jego organizacja w znacznej mierze zależy od sponsorów. Mam już swoją wizję, wiem, że na pewno przyjedziemy  czymś nowym i zaskakującym.  Na pewno zrobimy to tak, aby nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale wszyscy uczestnicy byli zadowoleni. Tajemnicy nie zdradzę.

Sprawdź inne miejsca na udany wypoczynek